Od intuicyjnych działań do strategicznego zarządzania: transformacja Vigoru dzięki PWO
Od intuicyjnych działań do strategicznego zarządzania: transformacja Vigoru dzięki PWO
Elżbieta Mazurkiewicz to przedsiębiorczyni, która z miłości do natury stworzyła Vigor – małą firmę produkującą przyprawy. Są nie tylko naturalne, ale i autentyczne, bez dodatków, które psują smak. Jednak, jak sama mówi, zarządzanie firmą to coś więcej niż tylko produkcja. To codzienne wyzwania, decyzje, które mogą przesądzić o sukcesie albo niepowodzeniu. Dlatego Vigor, choć szybko się rozwija, potrzebował solidnych podstaw – i tu z pomocą przyszedł Program Wczesnego Ostrzegania. Elżbieta Mazurkiewicz opowiada, dlaczego to wsparcie stało się dla niej kluczowe, jak pomaga jej przejąć kontrolę nad rozwojem i znaleźć czas na to, co naprawdę liczy się w jej pracy.
Rozmawia Agnieszka Polak – Molotkin, J.Dauman Group
…………………………………………………………………………………….
Agnieszka Polak – Molotkin: Pani Elżbieto, na co dzień tworzy Pani przyprawy, ale co czyni je wyjątkowymi?
Elżbieta Mazurkiewicz: Moje przyprawy to mój sposób na przekazanie ludziom naturalnych, czystych smaków. Vigor powstał z potrzeby autentyczności – każdy składnik jest dokładnie dobrany, każda mieszanka przemyślana. Mamy np. czosnek staropolski, który powstaje z czosnku i dodatkiem polskich ziół, a smakuje tak intensywnie, że klienci wracają po nią, bo w marketach tego nie znajdą. Jest też zestaw przypraw do mięs, który tworzyłam z myślą o tych, którzy chcą prostego, domowego smaku, ale bez chemii. Każdy produkt jest wynikiem mojej pracy i testowania, aż poczułam, że jest dokładnie taki, jaki ma być.
A.P.-M.: To musiało być trudne – samodzielnie budować firmę od podstaw?
E.M.: Zdecydowanie. I szczerze mówiąc, nie da się samodzielnie zająć wszystkim. Kiedy Vigor zaczął rosnąć, a ja musiałam podjąć więcej decyzji dotyczących produkcji, zarządzania zasobami, marketingu, poczułam, że jest mi trudno nad tym wszystkim zapanować. Wtedy trafiłam na Program Wczesnego Ostrzegania. Wiedziałam, że potrzebuję wsparcia – nie tyle rad czy inspiracji, ile po prostu pomocnych rąk i kogoś, kto spojrzy z zewnątrz i pomoże mi uporządkować firmę.
A.P.-M.: Jak wygląda praca w ramach tego programu?
E.M.: Jest bardzo konkretna, bez owijania w bawełnę. Dwa razy w tygodniu mam spotkania z ekspertem, który przygląda się moim procesom, a potem pracujemy nad konkretnymi rozwiązaniami. Na przykład, zarządzanie kosztami to coś, co wcześniej robiłam na wyczucie. Ekspert powiedział jasno: „Jeśli chce się Pani rozwijać, musi Pani wiedzieć, gdzie są Pani pieniądze.” Teraz wdrażamy system analiz kosztów i przychodów. To jest dla mnie ważna lekcja.
A.P.-M.: Co dał Pani Program Wczesnego Ostrzegania, co zmienił w podejściu do biznesu?
E.M.: Największą wartością jest chyba świadomość. Uczę się patrzeć na Vigor jak na całość, a nie na zbiór problemów, które trzeba od razu rozwiązywać. Teraz wiem, że czasami warto zatrzymać się i spojrzeć na to z dystansu. Dzięki programowi zaczęłam analizować każdy proces, zamiast reagować na bieżąco – to ogromna zmiana, bo nagle firma zaczęła działać sprawniej, a ja przestałam czuć, że ciągle „gaszę pożary.” Mamy czas pokazywać nasze osiągniecia światu. Ostatnio nasz Vigor został laureatem konkursu „Smaczne bo Podkarpackie” – Programu Certyfikującego Najlepsze Produkty na Podkarpaciu, zdobywając certyfikat potwierdzający najwyższą jakość. Nasza Przyprawa do rosołu zyskała uznanie jury, co dla mnie i mojego zespołu było ogromnym wyróżnieniem.
A.P.-M.: Co Pani zdaniem jest największą zaletą uczestnictwa w programie?
E.M.: Dla mnie największą zaletą jest to, że ktoś patrzy na firmę z zewnątrz i pomaga dostrzec rzeczy, których sama nie widzę. Ekspert, z którym pracuję, ma doświadczenie i wiedzę z czterech dziedzin zarządzania, a ja z tego korzystam. To tak, jakbyś miał kogoś, kto przypomina ci, że nie musisz rozwiązywać wszystkiego od razu, ale możesz zrobić to systematycznie. Vigor zaczyna działać jak dobrze zarządzany biznes, a nie jak chaotyczne przedsiębiorstwo, które pędzi bez planu.
A.P.-M.: A jakie są Pani plany na przyszłość dla Vigoru?
E.M.: Chciałabym, żeby Vigor stał się marką, którą ludzie kojarzą z prawdziwą jakością. Wiem, że jeśli chcę to osiągnąć, potrzebuję czasu i stabilnych podstaw – i nad tym właśnie pracujemy teraz z Programem Wczesnego Ostrzegania. Marzę, żeby nasze przyprawy trafiały do coraz większej liczby kuchni, ale jednocześnie wiem, że nie mogę się spieszyć. Teraz mam w głowie plan – wiem, że muszę rozwijać firmę krok po kroku, a nie „z dnia na dzień.”
A.P.-M.: Czy to podejście jest dla Pani naturalne, czy musiała Pani się go nauczyć?
E.M.: Było to dla mnie zupełnie nowe. Wcześniej działałam bardziej intuicyjnie – co w małej firmie czasem się sprawdza, ale nie pozwala na długofalowy rozwój. Dzięki PWO zrozumiałam, że firma potrzebuje struktury, że planowanie to nie tylko dodatek, ale podstawa sukcesu. Dziś wiem, że każda inwestycja, każda decyzja musi być przemyślana. To nauka, której się uczę, ale widzę, że daje efekty.